![]() |
Zespół Szkół Sportowych im. Olimpijczyków Śląskich w Mysłowicach![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Koniecznie zobacz: "Magurska opowieść" ("Magurka story" written by Aneta Pająk) - ![]() |
Misja: Magurka Wilkowicka 2010 10-12 czerwca 2010 |
Przejechać 160 kilometrów, przejść ponad 25 w trudnym, górskim terenie i przespać zaledwie kilka godzin w ciągu trzech dni - oto zadanie przed którym stanęli wojownicy i wojowniczki z klasy IIIA Gimnazjum. Pociąg z piskiem metalowych kół ruszył z Mysłowic 10.06.2010r. o godzinie 904. Sielska atmosfera tego pięknego dnia nie zwiastowała trudnej walki, jaką przyszło im stoczyć w ogniu słońca, które właśnie w tym dniu przypomniało sobie (po raz pierwszy w tym roku) o swej niszczycielskiej mocy. O godzinie 1036 rozpoczęli frontalny atak na warownię otoczoną z każdej strony górami schronisko na Magurce Wilkowieckiej. W błyskawicznym tempie pochłaniali hektolitry wody, zraszając swoim potem niebieski szlak prowadzący ku przeznaczeniu. Potężne zbroje (plecaki) stawały się z każdym krokiem coraz cięższe, a buty i nogi odmawiały posłuszeństwa, podczas gdy słońce z coraz bardziej wzmożoną uwagą obserwowało każdy ich ruch osłabiając ich impet i energię. Nikt się nie poddał, choć wielu wątpiło... 1300 - cel osiągnięty, forteca opanowana. Nie szukajcie wygód w warowniach ziem beskidzkich. Prawdziwym rycerzom do szczęścia wystarczy kilka desek nad głową, koc i twardy materac, by odzyskać siły poważnie nadwątlone w licznych bojach. Wśród licznych sportów uprawianych na Zamku przy Gwarków 1 obok piłki nożnej, pływania, judo, szachów swe specyficzne miejsce zajmuje.... siatkówka górska uprawiana na wysokości 909m.n.p.m. Jeśli ktoś niefortunnie odbił piłkę, ta toczyła się po stoku przez wiele metrów. W tym dniu rycerze poszukiwali jeszcze Smoczej Jamy, ale przestraszone smoki odleciały gdzieś daleko, a swe siedliska skrzętnie ukryły przed wścibskimi oczami zarówno wojów jak i wiedźminów. Kiedy słońce żegnało nas nieśmiałym blaskiem, rycerze musieli oświetlić przedmurze warowni płomieniami ogniska, przy którym upieczono uprzednio upolowaną (w sklepie) zwierzynę. Podsumowaliśmy też trzy lata zmagań i ćwiczeń na mysłowicko - gimnazjalnych polach. Wszystko, co złe, smutne na zawsze strawił ogień... Pulsująca w żyłach adrenalina nie pozwoliła im długo zmrużyć oka. Nie oznacza to, że warownia magurska trzęsła się w posadach, nic z tego. Wszak rycerze swój honor... W skupieniu omawiali przebytą trasę, rozważali strategię, plan najbliższego kluczowego dnia. Niektórzy pokładali nadzieję w siłach wyższych wyciągając ręce ku niebu i wznosząc modły. Następnego dnia zaraz po porannej strawie rozpoczęliśmy wielki marsz. Uzbrojeni w lekką zbroje szykowaliśmy się do decydującego starcia. Trakt niebieski, później czerwony wiódł przez wąskie, strome ścieżki górskie. Rycerze zawsze starali się utrzymywać równe tempo, wspierali tych, w których duch walki osłabł. Zmagali się ze swoimi słabościami, brakiem wiary w końcowy sukces i ze słońcem które swymi promieniami bezlitośnie smagało ich zmęczone ciała. Około godziny 1300 stanęli u stóp góry Żar. Zaprzęgiem linowo - torowym dotarli na sam szczyt. Co ujrzeli przed oczami swymi, tego żadne słowa nie oddadzą. Jazda na żelaznych rumakach - tor saneczkowy - na nowo przywróciły im wiarę i pogodę ducha. Po krótkim odpoczynku zeszli do grodu zwanym Międzybrodziem Bialskim. Potężne kawałki podpłomyków (pizza) z miejscowej oberży (pizzernia) pochłonęli w oszałamiającym tempie, co w znacznym stopniu zregenerowało ich nadwątlone siły. Ten spokojny, wręcz sielankowy nastrój już wkrótce miał zostać obrócony w proch. W czasie wspinaczki do uprzednio zdobytej warowni (schronisko) walczyliśmy nie tylko stromymi podejściami, ale również z komarami wysysającymi mam krew i resztki energii. Wreszcie szczęśliwy powrót do miejsca przeznaczenia. Mimo wyczerpania ognisko zapłonęło raz jeszcze. Zmęczeni wróciliśmy następnego dnia do grodu zwanego Mysłowicami o godzinie 1500. Wielkie dzięki dla starszego i w bojach zasłużonego woja sir Tomasza Nowaka. Różności ze skrzyni rycerskiej - dla wtajemniczonych: - wypiliśmy ponad sto litrów wody - spotkaliśmy fioletowego ślimaka - cud natury? - Szafi i Brasiu - mistrzowie "fiflaków" - Cichy został cichym bohaterem wyprawy - Mocniej, wyżej, dalej - Dziewczyny dotrzymywały kroku chłopcom - brawo - A Krzychu jeździł, jeździł, jeździł... - Przeżyliśmy spotkanie ze żmija zygzakowatą - Żmija zygzakowata przeżyła spotkanie z nami - Bawiliśmy się na 100% |
Wielkie dzięki dla całej klasy IIIA! Byliście wszyscy naprawdę świetni! Kowalek Krzysztof |
|
||||||
Zespół Szkół Sportowych w Mysłowicach |