</frame> 19822012
Zespół Szkół Sportowych  im. Olimpijczyków Śląskich w Mysłowicach
            ODŚWIEŻ STRONĘ

Wycieczka do sejmu, czyli Warszawa moim okiem
(By Martyna Bożentka)
21 października

      Uważam, że powinnam zacząć od tego, jak ciężko było nam wszystkim wstać! 415 zbiórka pod szkołą, więc trzeba było opuścić ciepłe łóżeczka gdzieś około 3 rano, a raczej w nocy. Ta wiadomość okropnie dołowała, ale jednak długa droga rekompensowała w jakimś stopniu nasze zmęczenie, ponieważ mogliśmy odespać te kilka, jakże cennych, godzin :). Kiedy już wszyscy się zebrali, wszystko zostało skrupulatnie sprawdzone, zaczęliśmy wsiadać do autokaru. Co prawda byliśmy zmęczeni, ale jednak pierwsza godzina drogi była dość energiczna. Zaraz po wyruszeniu zostały zgaszone wszystkie światła i już po około godzinie duża część uczestników spała, bądź po prostu leżała. Oczywiście nie obyło się bez śmiechu i przepychanek, no ale jak to młodzież, lubimy zabawę :).
      Po dotarciu do Warszawy trochę ociężale (w dużym stopniu ze względu na pogodę) opuściliśmy autokar i skierowaliśmy się prosto do sejmu. Musieliśmy tam zaczekać chwilę, co przy takiej pogodzie wydawało się trwać godzinami. Po około 5 minutach przywitał nas poseł Wojciech Ziemniak, który miał nas oprowadzić po siedzibie parlamentu RP. Już na wejściu zaraził nas swym poczuciem humoru i umiejętnością zabawienia tłumu nastolatków. Nie mówił smętnie, ponuro itp. tylko zaczął od kilku dobrych żartów.
      Po przejściu bocznym (tzw. turystycznym) wejściem skierowano nas do szatni, gdzie mieliśmy zostawić kurtki oraz wszystkie metalowe rzeczy, aparaty i telefony. Później schodami na górę, gdy przechodziliśmy przez bramki sprawdzające wielu osobom coś "zapiszczało" (pewnie były to paski bądź biżuteria). Krótka przerwa na poranną toaletę (cóż można poradzić, gdy matka natura wzywa :). Po wydaleniu zbędnych toksyn z naszego ciała przeszliśmy do sali, w której wysłuchaliśmy przemówienia Pana Ziemniaka :). Później zostało przeczytane oraz wręczone panu posłowi podziękowanie oraz drobny upominek od naszej szkoły. Następnie przeszliśmy na salę obrad sejmowych. Przyznam, że wyobrażałam sobie, że jest trochę większa, ale cóż, to chyba prawda, że telewizja dodaje 5 kg i chyba też kilka metrów:). Ależ tam były tłumy! Chyba 4 osoby na krzyż... Nasza droga p. Alicja Langer stwierdziła, że nie ma sensu tam siedzieć (uważałam tak samo i chyba reszta wycieczki również), więc poseł zabrał nas stamtąd i wprowadził na hmm... nie pamiętam, ale coś w stylu korytarza. Naprzeciwko nas byli dziennikarze, kamery. Podobał mi się wystrój tego wnętrza, Połączenie bieli z elementami brązu. Potężne monumentalne kolumny podnosiły rangę tego miejsca.
      Po chwili spotkaliśmy przechodzącą posłankę panią Jolantę Pietruszewską. Chwilę z nią porozmawialiśmy i obdarowaliśmy ją koszulką naszego Klubu Olimpijczyka :). Następnie poznaliśmy posła Marka Plurę. Od urodzenia jest niepełnosprawny i jeździ na wózku. Jest dla nas przykładem, że jeżeli się czegoś chce można to osiągnąć. Bądźmy tak zawzięci jak pan Plura :). Nie rozczulał się nad sobą, wręcz przeciwnie, żartował z tego, że przynajmniej nie bolą go nogi :).
      Po ponownym podziękowaniu oraz małej przepychance w szatni z dwoma innymi grupami wydostaliśmy się na zewnątrz. Padało, wiał porywisty wiatr, nieco okrężną drogą w okolicach Łazienek Królewskich dotarliśmy do autokaru. Po długim, zimnym, mokrym spacerze wróciliśmy do autokaru. Zjedliśmy małe co nieco i mieliśmy wyruszyć, by zobaczyć Belweder, lecz nie mieliśmy możliwości wjazdu na Stare Miasto. Odpuściliśmy sobie kolejny długi spacer w strugach deszczu. Niestety pogoda nie była naszym sprzymierzeńcem. Wyruszyliśmy w drogę powrotną. W autokarze panował szum i gwar.
      Po wyjechaniu z Warszawy nadszedł czas na postój i obiad. Wstąpiliśmy do McDonalda, aby uzupełnić zapasy tłuszczu i pożywić się niezdrowym (ale jakże pysznym!) jedzeniem. Biedne świnki i krówki. Postój trwał godzinę. Każdy zdążył spokojnie zjeść, wypić oraz zaspokoić wszystkie inne potrzeby (emocjonalne też). Nadmiar naszej energii w autokarze nieco irytował naszych opiekunów, ale nie było aż tak źle...
      Ogólnie całą wycieczkę uważam za udaną. Panowała tam wspaniała atmosfera. Jestem pewna, że zostanie ona niezapomnianą oraz często wspominaną przygodą.
tortilla
Serwis fotograficzny - Ślipek Jarosław

 


Serwis fotograficzny - Patrycja Kulpa, klasa 1A, Gimnazjum Sportowe

 

 

 


Zespół Szkół Sportowych w Mysłowicach