</frame> 19822013
Zespół Szkół Sportowych  im. Olimpijczyków Śląskich w Mysłowicach
            ODŚWIEŻ STRONĘ

Wycieczka na Hubertus
23 maja 2014

23 maja razem z naszym wychowawcą- panem Kowalkiem poszliśmy całą klasą na Hubertus. Początkowo wyjście miało być w poniedziałek, ale plany pokrzyżowała nam pogoda. Lecz w przeciągu kilku dni okropne ulewy zmieniły się w okropny upał. Zbiórka była o 845, więc niektórzy mieli szansę się wyspać, a inni musieli niestety iść na poprawę z francuskiego. Najpóźniej zjawił się nasz wychowawca, ponieważ trudno mu było pożegnać się z rowerem. Po krótkim sprawdzeniu obecności i „kontroli bagażu” wyruszyliśmy. Jedyną przerwą, był postój w sklepie, ponieważ chłopacy umierali z gorąca i potrzebowali lodów. Kiedy dotarliśmy, naszym priorytetem było położenie się na kocach, a w przypadku chłopaków- zrobienie sobie zdjęcia. Pan Kowalek wyjął z plecaka swój niezawodny grill, na którym po chwili znalazły się kiełbaski. Na straży kiełbasek stanął Szymon, a reszta poszła grać w „kartofla”. Potem wszyscy zmęczeni i głodni poszli odpocząć. Niektórym wystarczyło napić się czegoś, innym posiedzieć 5 minut i mogli dalej biegać, ale ponieważ znudziło im się granie piłką pobiegli nad wodę. Z początku mała grupa(Szymon, Grucha, Monika) zanurzyli się w wodzie, ale za chwile także pozostali do nich dołączyli; z taką tylko różnicą, że oni woleli chlapać się wodą zebraną do butelek. Po jakimś czasie wszyscy biegali i gonili się z butelkami, nie wyłączając pana Kowalka. Po kilku minutach większość była mokra, a tylko nieliczni pozostali nietknięci. Ze zmęczenia usiedliśmy na ręcznikach i kocach, jedząc usmażone kiełbaski. Kiedy wszyscy już zjedli, poświęciliśmy trochę czasu na opalanie. Najszybciej leżenie i nic nierobienie znudziło się panu Kowalkowi. Pod „groźbą” wychowawcy musieliśmy się ruszyć i iść grać. Mieliśmy grać, w „kartofla”, ale nasz wychowawca wymyślił oryginalną odmianę gry w siatkówkę, tzn,. stworzyliśmy siatkę z… samych siebie. Kilka następnych minut zajęło nam udoskonalenie owej gry, ale już po chwili wszyscy świetnie się bawili. Po skończonej rozgrywce postanowiliśmy pograć w kalambury. Hasła wymyślał oczywiście nasz niezastąpiony pan Kowalek. Po wielu salwach śmiechu, spowodowanych zabawnym sposobem pokazywania, niedorzecznymi odpowiedziami czy też kilkoma żartami trzeba było wracać do szkoły. Posprzątaliśmy i pozbieraliśmy nasze rzeczy. Droga powrotna minęła dość szybko i mieliśmy dużo czasu na przypomnienie sobie najlepszych wydarzeń z tego dnia. Osobiście uważam, że była to naprawdę udana wycieczka i inne klasy mogą nam pozazdrościć!!!

Karolina E - warsztaty

 

 

 


Zespół Szkół Sportowych w Mysłowicach